O rozmnażaniu plastikowych koników.

Dziś chyba jeden z dziwniejszych (a może ciekawszych?) postów na blogu. 

Dla niektórych abstrakcja, dla mnie osobiście nowa pasja i radość w hobby. 


Zacznijmy od wyjaśnienia. 
O czym mowa?
O "Model Horse Pedigree Assignment" czyli, na nasze, przypisywaniu rodowodów modelom koni. 

Pierwsze pytanie - po co? 
- Dla przyjemności! 

Tak naprawdę jest to coś, dzięki czemu wielu ludzi (w czasach w których większość polskiego hobby, wliczając mnie, nie biegała jeszcze na tym świecie), zaczęło swoją przygodę z kolekcjonerstwem. 
Racjonalnie myśląc, sądzę, że pomyśleć można (że nie myślę), że na dobrą sprawę większość z nas, dziś czytających tego bloga, zaczęło w niemalże identyczny sposób. 

No ale jak??! Przecież ja nie pisałem pięciopokoleniowych rodowodów dla moich figurek jak byłem dzieckiem!
No ale już jako dziecko moje klacze miały źrebaki, które powstały ze szczerej miłości jednego modelu schleich do drugiego, a czasem nawet (kto by pomyślał o takiej abstrakcji!) z miłości figurki czystej krwi schleich z jakimś niefirmowym "mieszańcem".
I do tego sprowadza się cały temat. ( Nie do miłości czy czystości krwi modeli szlajś.) 
Już jako dziecko zapewne wielu z nas tworzyło "rodziny" dla każdego z koni, a od tego można w łatwy sposób przejść do PA ( Pedigree Assignment- dla skrótu i jasności). 

W Polsce się z tym nie spotkałem, a przynajmniej nikt się tym jeszcze jawnie nie chwalił, więc napiszę o tym ja.


Jest to między innymi sposób, by np. w przyszłości pochwalić się wynikami potomstwa w LS/PS, lub uwzględnić absolutnego czempiona w naszym rodowodzie. Można również zyskać nowych znajomych, używając w 'hodowli' koni innych kolekcjonerów itp. 

Pytanie drugie - o co w tym chodzi/ jak to działa?
- ... 

Nie jest to tak naprawdę " główny" powód dla którego ktoś zbierałby modele, ale taki trochę poboczny "ozdobnik". 
Wielu kolekcjonerów traktuje swoje konie bardziej jako jednostki, osobowości w kolekcji, a nie przedmioty. Niektórzy tutaj prowadzą "stajnie" dla figurek itp. Ja także traktuje modele jako "żywe" jednostki, nie jako przedmioty na mojej półce. Lubię je czasem sfotografować w scenkach, na dworze czy w studiu. 

Tak więc, by trochę "utrudnić", dodać historii do modelu czy wartości sentymentalnej, można takiej jednostce stworzyć rodowód. 
 
W rodowodzie można uwzględnić prawdziwe konie ( często oznacza się je lierką -R po imieniu w tabelkach) lub inne modele. Ważne jest dopasowanie rasy, typu, maści a nawet budowy do naszego konia.

Jest to również świetny pretekst, by nieco poszerzyć swoją wiedzę o genetyce umaszczenia, popatrzeć na budowę i porównać sobie dziesiątki ( setki/ tysiące) osobników, by znaleźć tego właściwego, idealnego. 

Pytanie trzecie- Jak to zrobić? 
- Zaczynamy od figurki. 
 (Choć znam przypadki że wpierw powstał "charakter", a model był szukany dopiero potem)

Jak już mamy zwierzaka o określonej rasie, maści, budowie i type i chcemy stworzyć odpowiedni rodowód, powinniśmy wpierw określić sobie, co chcemy stworzyć - czyli jaki jest nasz koń. 
Oczywiście model to tylko "zdjęcie" czy reprezentacja jednostki na danym etapie życia ( czyli tak naprawdę używamy figurki w ten sam sposób, w jaki hodowcy używają zdjęć - pokazujemy, jak koń wyglądał/ wygląda). Powinniśmy również określić, kiedy model się urodził ( To ważne, bo do PA liczy się również możliwość rodowodu- nie jest popularną opcją krycie 3letniej klaczy 215letnim ogierem X), więc warto uwzględnić obecny wiek, czas, w kórym model powstał ( nie koniecznie musi być to rok w którym został wyprodukowany. )
Określmy, czy chcemy jakiś konkretny model jako rodzica naszego, czy też może prawdziwego konia. 
Jeśli wybieramy model, który nie należy do nas (tak, wypożyczanie "krwi" koni innych ludzi jest całkiem normalne, akceptowalne i popularne), najpierw należy zapytać jego właściciela o zgodę. 
W takim wypadku warto wspomnieć, że wielu ludzi wybiera dla swoich figurek formę "starzenia się"; niektóre mogą być zbyt młode lub po karierze reproduktorskiej, inne - wyłączone z selekcji itp., a hodowcy modeli starzejących się niechętnie wypożyczają swoje modele do modeli niestarzejących, tak więc przed wybraniem czyjegoś konia warto poprzednio sprawdzić/zapytać. 

Jeśli wybieramy prawdziwego zwierzaka, sprawa wygląda ciut łatwiej, zazwyczaj nikt się nie przyczepia i nikogo nie obrazimy, jeśli użyjemy czyjegoś żywego konia jako rodzica/ dziadka naszego modelu. 

Ważne jest by to jednak odróżnić, że koń w naszym rodowodzie jest prawdziwym, a nie modelem. 
No i jeśli używamy prawdziwych koni ( czy modeli z innymi już przypisanymi rodowodami) nie wolno zmieniać ich prawdziwego rodowodu, czyli nie towrzymy Totilasa jako syna Valegro i Pianissimy. 

Dalej - jeśli już wiemy, na czym chcemy bazować nasz rodowód, należy w nim uwzględnić wszystkie możliwości. 
Sprawdźmy, czy nasi wybrani rodzice w ogóle mają szansę dać potomstwo o konkretnej maści ( bo to jeden z ważniejszych aspektów przypisywania rodowodów). Do tego polecam dwa narzędzia i trzy strony :

1. Narzędzie którego używam od jakiegoś czasu do zabawy i trochę przypomnienia podstawowego działania genów :
Kliknij tutaj, no tu!

2. Kalkulator prawdopodobieństwa maści, całkiem świetna sprawa, bardzo dobrze zorganizowana. 
W pierwszym etapie wybieramy maści rodziców, w drugim ich zapis genetyczny ( który można łatwo wydedukować po ich rodzicach) a jako trzeci etap dostajemy możliwe wyniki skrzyżowania potencjalnych rodziców wg zasad genetyki :
Tu też kliknij no...

Kolejne pomocne strony to te 3:
Equine Tapestry, strona "koleżanki" z hobby, osoby która na codzień zajmuje się genetyką umaszczenia koni ( i psów) Lesli Kathman, źródło bardzo rzetelnej wiedzy na temat genetyki:
http://equinetapestry.com/

Animal Genetics, strona amerykańskiej organizacji, specjalizującej się na badaniach genetycznych zwierząt. Posiadają sekcję specjalnie dla koni z wieloma ważnymi i sprawdzonymi wiadomościami:
https://www.animalgenetics.us/Equine/Equine_Index.asp

Genetyka Umaszczenia Zwierząt, polska strona na ten sam temat, jeśli ktoś nie czuje się zbytnio w języki obce, polecam zapoznanie się z tą stroną!
http://genetykaumaszczeniazwierzat.pl/

Okej, zatem uznajmy, że maść jest możliwa, kolor się zgadza, rodzice są odpowiedniej rasy/ras, są w odpowiednim wieku, a "krycie" odbyłoby się w odpowiednich latach by nasz model mógł powstać. Tym, na co warto jeszcze zwrócić uwagę, jest wygląd rodziców.  Wielu ludzi bardzo dba, by starannie dobrać pasujące do siebie budową osobniki. 

Więc mamy już rodziców i znamy ich rodowody ( jeśli nie, warto wpisać w google imię konia i słowo "pedigree" lub "rodowód" ( jeśli koń polski)). 
Polecam sprawdzić strony takie jak międzynarodowe All Breed Pedigree, polską stronę  Baza Koni lub fińskie Sukuposti w poszukiwaniu rodowodów.
W rodowodzie modelu warto uwzględnić rasy przodków, maść, rok urodzenia, a także zamieścić informację, czy jest to prawdziwy koń itp.
Jeśli już znaleźliśmy, to trzeba ten rodowód spisać, można łatwo użyć tabelki oferowanej przez ten link lub w innych programach/ stronach www.
Na koniec wklejamy nasz rodowód na stronę modelu (najłatwiejsza metoda by utrzymać naszą hodowlę ładnie i dostępną dla innych.). I gotowe!


Podaję w przykładzie link do jednego z moich modeli z w pełni gotowym rodowodem.
https://darkpegasuscollection.weebly.com/dolce-khabbana.html

Warto wspomnieć, że takie przypisywanie rodowodów ma na całym świecie wielu fanów i w latach 90tych powstało stowarzyszenie dla osób tworzących takie rodowody. Każdego zainteresowanego odsyłam do strony IPABRA!


Co myślicie o tym temacie?
Czy ktoś już wcześniej się z tematem spotkał?

W razie pytań zachęcam do komentowania, a chętnych zapraszam do zapoznania się z moją stroną www, która w bardzo dużym stopniu nadal znajduje się w budowie, ale większość koni jest już dostępna lub będzie dostępna do PA.

Pozdrawiam,
Aleksander hodowca plastiku.

Komentarze

  1. Hmm... ciekawe zagłębienie się w temat... aczkolwiek w czasach, gdy w Polsce o kolekcjonowaniu modeli mało kto słyszał (co najwyżej zbierał pocztówki i znaczki o tematyce końskiej), ja faktycznie podejmowałam pierwsze nieudolne próby "hodowli" swoich plastikowych rumaków i sprawiało mi to niemałą frajdę. Z czasem oczywiście z tego wyrosłam, ale z sentymentem wspominam tamte lata. Dziś co najwyżej nazywam swoje modele... choć nie ukrywam, że nadal dysponuję swoistą "księgą stadną", w postaci micro książeczki opatrzonej naklejką i zawierającą AŻ 4 rodowody posiadanych przeze mnie wówczas koni (z których tylko 2 przetrwały do dnia dzisiejszego)... xD Niestety choć post mnie zaintrygował, to jednak cała terminologia związana z omówionym tematem zadziałała raczej zniechęcająco, zwłaszcza jeśli chodzi o zagadnienia z zakresu genetyki. Także raczej pozostanę przy wybieraniu imion dla swoich modeli, lub co najwyżej... "hodowli" amatorskiej xD Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty